niedziela, 8 listopada 2015

Tydzień do połowy udany

Miesiące jesienno-zimowe w przeważającej części powodują, że rzadko jest okazja, aby cieszyć oko samolotami na wysokości przelotowej. Akurat teraz jest już ten czas, a listopad to jeden z bardziej znienawidzonych przez spotterów okresów rok. Chmury, zwane przez nas betonem skutecznie uniemożliwiają cokolwiek, więc kiedy tylko niebo pojawia się choćby na kilka minut, to grzech nie wykorzystać sytuacji. Pierwszy tydzień miesiąca nieoczekiwanie przyniósł fajną pogodę, a przynajmniej do jego połowy.



Bardzo znośny błękit był już w Święto Zmarłych. Szkoda, że z godziny na godzinę z północy napłynęło dużo mleka. Oczywiście gdy byłem na cmentarzu, to nad głową przeleciał 777 El Al Israel z Los Angeles, a chwile później pięknie z profilu pokazał się również izraelski 747 z Nowego Jorku. Jak łatwo się domyśleć, kiedy już byłem przy teleskopie, ruch nagle ustał. Na szczęście nudę na niebie zrekompensował 787 Dreamliner Norwegian z Kopenhagi do Bangkoku. Uwielbiam go!

Kolejna okazja do wietrzenia sprzętu to poniedziałek. Mleko z niedzieli nie dało za wygraną niestety. Cały dzień to wysoko wiszący Cirrus, około FL360, także trochę maszyn poszło pod nim. Jednak co to za frajda, kiedy dosłownie samoloty nie mają kolorów? Na pierwszy rzut Avro z piłkarzami Malmo FF, którzy lecieli na mecz z Szachtarem Donieck. Wiadomo jak sprawa wygląda w Donbasie, więc piłkarze grają swoje mecze we Lwowie, idealnie położonym po drodze M860.


Kolejną niespodzianką okazał się zawsze nieobliczalny Ił76 Algierian Air Force. Leciał z Moskwy, na magicznym FL280, ale pod Słońce w takim mleku nie można wiele zdziałać. Fajnie, że pamięta czasem o mnie i nie odbija zaraz na południe po wejściu w polską przestrzeń powietrzną. Robi tak niestety duża część Ił-ów czy innych transportowców, które omijają Ukrainę, ale szybko odbijają w stronę Rumunii i mam je bardzo daleko. 



Uwielbiam Dreamlinery, ale gdy pojawia się na niebie 747 w wersji -8, to sam nie wiem którego bardziej. Tak było we wtorek, kiedy to po wielu dziwnych manewrach na granicy ze Słowacją B748F z Zaragozy pojawił się po tej dobrej stronie nieba. Rzadko jest taka okazja, zwłaszcza o tej porze roku, kiedy Air Bridge Cargo tak ślicznie prezentuje się na niebie. Cieszy fakt, że wspomniany lot z Zaragozy co raz częściej pojawia się u nas, kosztem wlotu przez punkt LAGAR i lotem nad centrum Polski.

Wtorek okazał się być jednak tureckim dniem. Przez punkt ROLKA wyleciał chyba każdy możliwy typ maszyny Turkish Airlines. Najbardziej poluje na A343, który obsługuje tylko trasę do Bostonu, a nie wiadomo ile jeszcze czasu będziemy nim mogli cieszyć oczy. Trasy do Ameryki Północnej obsługują w większości Boeingi 777, a także Airbusy A330. Trzymam kciuki, żeby w końcu we flocie Turkisha pojawiły się kolejne 4 silnikowe maszyny. Oczywiście w grę wchodzą B748 i A380.

Ostatni pogodny dzień tygodnia, czyli środa. Nie przyniosła wielkiego ruchu, a tym bardziej żadnej niespodzianki. Miło było jednak zobaczyć Boeinga 757 rosyjskich linii VIM Airlines. W poprzednich latach częściej pojawiał się na niebie, ale kryzys w Rosji spowodował spadek o 16% w ruchu zagranicznym, co odbiło się na takich czarterowych liniach jak VIM czy Orenair. Zapewne był to jeden z ostatnich w tym roku lotów tej linii do Rimini, ale może się mylę.



Można powiedzieć, że Jumbo Asiana Cargo, to stały punkt programu. Mała ciekawostka... Gdy leci bezpośrednio z Seulu, to wybiera drogę M984, około 50km ode mnie, a gdy leci z Moskwy wlatuję na L856, tak jak na zdjęciu. W obydwu przypadkach leci do Wiednia. Szkoda, że blog kompresuje zdjęcia, bo udało fajnie siadł niezbyt wielki boczny reg, a także napis "Kumho Asiana Group" co na FL380 daje mi powody do dużego zadowolenia. 



Było tego oczywiście więcej, ale każdy kto chce, to znajdzie je na forum.rnavspotters.pl. A teraz nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na słoneczną pogodę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz