26 października 2015 roku to kolejna pamiętna data dla wielu RNAVspotterów. Jak łatwo się domyśleć, kolejna, która kojarzyła się będzie z czymś negatywnym. Dziś rosyjskie Transaero Airlines straciło licencję linii lotniczej, przewożącej pasażerów. Jest to kolejny cios w spotterów głównie z południa i wschodu Polski, gdzie popularne TSO było nieodłączną częscią nieba. Przez wiele lat zrobiłem niezliczoną liczbę zdjęć maszynom tej linii. Złapałem wszystkie możliwe modele, w każdej wersji
Cofnijmy się trochę do przełomu marca i kwietnia 2014 roku. Z dnia na dzień praktycznie umarła przestrzeń powietrzna nad Krymem i Mołdawią. Maszyny linii Emirates, Qatar czy Etihad już nie latały z taką częstotliwością w moich okolicach, zmieniając punkt wlotu nad Polskę o kilkadziesiąt kilometrów na zachód, a niektóre maszyny wyniosły się od razu nad centralną Polskę. Można było śmiało powiedzieć, że ubyło mi około 25% codziennego ruchu. Myślałem, że już taka sytuacja się nie powtórzy, ale jednak każdy zna historie zestrzelonego 777 Malaysia Airlines. 17 lipca 2014 to chyba nieporównywalnie większy cios niż wydarzenia z początku wiosny. Do linii, które zmieniły zupełnie trasy swoich przelotów można zaliczyć Malaysia Airlines, Singapore Airlines, Thai Airways, Pakistan International, Delta Airlines, United czy Biman Bangladesh. To jakieś 50% ruchu, który na co dzień przelatywał nad głową. Dziś kolejny sądny dzień. O bankructwie Transaero było wiadomo od kilkunastu tygodni, ale latać mieli do połowy grudnia. Niestety, cofnięto licencję dużo wcześniej. To były moje, bez wątpienia, najbardziej lubiane rosyjskie linie. Ceniłem je za duzą liczbę połączeń na "szerokich kadłubach", ogromną różnorodność maszyn, a także super malowanie. Niestety, to już historia, ale zdjęcia tych fotogenicznych maszyn pozostaną ze mną na zawsze.
Mogę się pochwalić tym, że złapałem każdy reg, jaki nosiły 737.
Chyba niewiele osób wiedziało, że Transaero miało we flocie Airbusa. A jednak! Niedługo przed bankructwem odebrano A321 z sharkletami, już w nowym malowaniu. Naprawdę byłem szczęśliwy, że miałem okazję do fotografowania go, bo okazji było może 2, a góra 3. Jak widać, w malowaniu Transaero prezentował się doskonale.
Dość rzadko, ale regularnie na niebie pojawiał się Tupolev TU204. Jest to bardzo rzadka maszyna, użytkowana praktycznie jedynie przez nieliczne linie rosyjskie.
Maszyna, mimo, że dość podobna do Boeinga 757 zawsze wzbudzała we mnie dreszczyk emocji. Ostatni raz widziałem ją na niebie jakiś miesiąc temu, kiedy to leciała na jedną z greckich wysp z Moskwy.
Transaero miało we flocie ogromną liczbę maszyn szerokokadłubowych, których nie oszczędzano i latały często nawet w krótkie, europejskie trasy. Boeing 767 był niemal tak częsty, jak mniejszy 737. Zwłaszcza z Sankt Petersburga w lotach do Egiptu czy innych kurortów wakacyjnych. Pojawiał się najczęściej w wersji -300.
Pojawiała się także wersja skrócona, nazywana przez spotterów "karłem" i najbrzydszy samolot szerokokadłubowy świata. Osobiście z czasem się do niego przekonałem.
We flocie nie mogło zabraknąć popularnych "trzech siódemek". Boeingi 777 może nie pojawiały się zbyt często w tym roku, ale w poprzednich latach było ich bardzo dużo. Podobnie jak w przypadku Boeingów 767, linia posiadała te maszyny w dwóch wersjach. Krótsza wersja -200 regularnie latała z Barcelony czy Rzymu, a także z Wysp Kanaryjskich.
Wersja -300, ale jednak bez ER, czyli o skróconym zasięgu też była dość regularna, zwłaszcza latem, kiedy regularnie latała w sobotę z Barcelony do Moskwy Vnukovo. Zdarzało się też, że obsługiwała połączenie do Rzymu czy też do Austrii w sezonie zimowym.
Według wielu, to najpiękniejsze samoloty świata. Fakt, mają w sobie trochę magii, jak niewiele z obecnie produkowanych samolotów.
Na koniec zostawiłem model, do którego mam ogromny sentyment. Oczywiście chodzi o potęzne, 4 silnikowe Boeingi 747. Zawsze kojarzyły mi się z potęgą Transaero. Były najczęściej pojawiającymi się pasażerskimi Jumbo Jetami na moim niebie. Nawet jeśli w tym roku rzadko latały z Moskwy, to codziennie miałem okazję uwieczniać ich przeloty z Sankt Petersburga.
Najbardziej zapamiętam wieczorne połączenia z Barcelony do Moskwy, a także z Antalyi do Sankt Petersburga.
Widok takiego klasyka, w świetle zachodzącego Słońca zostanie na pewno na długo w mojej pamięci.
Cieszę się, że mogę w każdej chwili wrócić do tych zdjęć, a także, że w ten sposób mogę podziękować tej linii za te lata, kiedy cieszyła oczy i uszy swoim widokiem i hałasem. Co teraz? Chyba jesteśmy skazani na Aeroflot, do którego, ze względu na jego malowanie, ogrom A320 we flocie, jestem sceptycznie nastawiony. Jednak przeżyliśmy ucieczkę Arabskich linii, potem z dalekiej Azji, więc musimy sobie poradzić i teraz. Szkoda tylko, że jak zwykle ucierpią na tym spotterzy z południa i wschodu kraju. Dziękuję za uwagę :)
Uwielbiam czytać Twój Blog. Tak trzymaj.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że sytuacja na Ukrainie się unormuje i wrócą na stare trasy wszystkie te linie i maszyny o których piszesz, bo zdjęcia RNAV, mimo że nie jest to mój ulubiony rodzaj spottingu, to robisz fantastyczne.
Dzięki Robert, mił omi to słyszeć. Kaźdego dnia, jak odpalam fr24, to żyje nadzieją, że jednak coś się przełamie i poleci po staremu. Nadzieja umiera ostatnia :)
OdpowiedzUsuń