Jestem uzależniony od pogody, to fakt niezaprzeczalny. Problem w tym, że jej dużo częściej, mówiąc kolokwialnie nie ma, niż jest. Rok ma 365 dni, a takich dni, od rana do wieczora, kiedy nie faluje, jest soczysty błękit i kontrast jest może kilka. To nie był ten dzień, kiedy mogłem powiedzieć spokojnie - łał, jest mega, to będzie świetny spotting! Poranne fale wraz z błękitem, a przez kolejne godziny mleko, by na wieczór ponownie powróciło błękitne niebo. Ot, los RNAVspottera.
Największa niespodzianka dnia, na sam początek. Patrząc rano na flightradar od razu rzuciły mi się w oczy dwie maszyny Volga-Dnepr Airlines, lecące nad Białorusią. Antonov 124 Rusłan i tuż za nim Ilyushin IŁ76. Rusłan wlatując nad Polskę odbił od razu w kierunku południowym, kierując się do Syrii, zapewne z kolejną dostawą broni i sprzętu dla Syryjskiego wojska. Mi przypadł do uwiecznienia IŁ, lecący na wysokości niemal 11 kilometrów nad ziemią. Średnio jestem zadowolony, bo fale i brak ostrości dały o sobie znać,
Air China to standard na mojej części nieba. Zwłaszcza Airbus A330. Pamiętam czasy, jak trasę Mediolan-Szanghaj obsługiwał 4-silnikowy Airbus A340-300. Jednak cieszyć się należy, że jest to chociaż pewny punkt programu. Szare malowanie idealnie wkomponowało się w niezbyt błękitne niebo. Nie bez przyczyny nazywamy to malowanie mianem "komuna". Przypadkiem bardzo podobne barwy ma białoruska Belavia. Należy dodać, że żaden samolot nie robi tyle huku co akurat CCA968.
Pewnie mało jest spotterów w naszym kraju, którzy mają w swoich zbiorach Airbusa A330 Air Algierie. Powód jest banalny- jest ona bardzo przywiązana do latania BABKO-BIGLU i w locie powrotnym LETKI-BABKO, co w praktyce oznacza głównie przeloty tylko nad Małopolską i Lubelszczyzną. Oczywiście należy dodać, że dostaliśmy ją, mówiąc ładnie, w spadku po zestrzelonym MAS17 nad Ukrainą. Poprzednio jej przeloty na trasie Algier-Pekin przebiegały idealnie nad Donbasem.
Teraz coś niżej, czyli taki standard związany z lubelskim lotniskiem. Wizzair startujący do Londynu Luton. Wyjątkowo blisko dziś Bełżyc, co pozwoliło całkiem dobrze go sfotografować. Ślicznie prezentuje się w ostatnich promieniach Słońca. Od kilku dni nie ma już u nas HA-LYS, którego prezentowałem już w jednym z poprzednich postów. W zamian węgierski przewoźnik przysłał do nas HA-LYE, czyli A320 w starszym malowaniu, pieszczotliwie nazywany "Różową landrynką" lub "Prosiaczkiem".
Takim sposobem dotarliśmy do ostatniej maszyny, jaką Wam chce dziś pokazać. Alitalia w locie AZA784 z Rzymu do Tokio. Niemalże już bez światła, co pokazuje tylko, jak krótki jest już dzień. Jeszcze 2-3 tygodnie i będzie trzeba się pożegnać z tym lotem aż do lutego. To przerażające... Boeing 777-200ER, który dziś obsługuję to połączenie ma symboliczny napis na kadłubie - Franciacorta. Italian Excellence. Jest to reklama jednego z włoskich win. Ciekawi mnie kiedy włoski przewoźnik pomaluje pierwszego 777 w nowe barwy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz